niedziela, 6 marca 2016

Indyk! Hero Siege

Data wydania: 29.01.2014
Wydawca: Panic Art Studios
Producent: Elias Viglione, Jussi Kukkonen
Dostępność: Steam (5.99 [do 03.07 0.59€])
Rodzaj gry: Hack`n`Slash/RPG/Indie
Polska wersja językowa: Nie
Multiplayer: Tak (BETA)

Tą grą chciałbym rozpocząć podserię poświęconą grom twórców niezależnych, niekoniecznie dużo starszym. W moje ręce wpadł Hero Siege. Jakie są moje odczucia odnośnie tego tytułu?

Chwała Mistrzowi 
Poza screenem wejściowym, wita nas dosyć proste menu, w którym znajduje się: Local Play, czyli singleplayer i co-op na jednym komputerze, panic.net, czyli multiplayer (odwołanie do Blizzardowego hitu jest więc oczywiste), opcje i statystyki. Zarówno do singla, jak i do multi możemy stworzyć do dwunastu postaci. Mamy do wyboru Wikinga, Piromantę, Strzelca, Nomada, Wieśniaka, Pirata i Nekromantę, zaś po wykupieniu DLC mamy dostęp do pięciu kolejnych klas. Oczywiście, nie mogło również zabraknąć opcjonalnego trybu Hardcore, w którym śmierć jest jednoznaczna z utraceniem wszystkich Save`ów. Ale.. Czym różnią się klasy? No cóż, pozostaje zgadywać. Nie ma żadnego opisu postaci, czym się charakteryzuje, jaki preferuje styl walki i jakich zaklęć może się nauczyć. O ile logicznym jest, że strzelec nie będzie bił się w zwarciu, to jak nowy gracz, nie znający zbyt dobrze gatunku, miałby odróżnić, czym różni się Wiking od Nomada? Przydałaby się krótka notka na ten temat, chociażby w celu ułatwienia decyzji. Wybieramy postać i wchodzimy w świat. Zero samouczka, nic. Miasto oferuje nam handlarzy, u których możemy sprzedać (ale nie kupić) loot, bądź wymienić walutę ze złota na kryształy (które poza minionami i drobnymi zmianami skina postaci nie mają absolutnie żadnego znaczenia), gdzie przelicznik takowego to 1 kryształ za 100 złota. Owe złoto zyskujemy nie tylko z zabitych przeciwników, ale także ze skrzynek, wazonów, pudeł oraz... Trawy. Wszystko to znajdziemy już na polu bitwy. Ok, pochodziliśmy po mieście, czas ustalić poziom trudności (tak, na środku miasta mamy machinę do ustawiania poziomu trudności) i wyruszamy w bój. 

Trochę tego, trochę tego...
Sterowanie dosyć intuicyjne; Chodzimy WSAD-em, atakujemy myszką lub strzałkami, pod F zbieramy fanty. Dobra, ruszam swoim strzelcem na pierwszą potyczkę. Zła informacja: Mamy ograniczone pole do poruszania się. Dobra informacja: O to chodzi. Rozgrywka bowiem przywodzi na myśl The Binding of Isaac- różne kreatury chcą nas ukatrupić na ograniczonym terenie, a naszym zadaniem jest odesłać je do krainy wiecznych łowów. Każdy epizod dzieli się na 5 poziomów, w każdym po 6 fal, z czego ostatnia to boss poziomu. W międzyczasie na mapie może pojawić się Dungeon, Krypta, Statua (dwa rodzaje: Holy i Devil, które dają różne bonusy), źródełko z życiem, a także sklep, do otworzenia którego potrzebujemy klucza. Istotnym jest fakt, że po wyjściu z Dungeonu, Krypty bądź sklepu, poziom się „resetuje”, tzn. Pojawiają się nowe skrzynki w różnych miejscach, tak jak i inne przedmioty do zniszczenia, spawnery, bądź pułapki, które ranią nie tylko nas, ale i naszych adwersarzy. Wracając jeszcze do nawiązań do Isaaca- mamy tutaj system artefaktów. Wspomagają nas, dodając jakieś atrybuty i/lub odejmując inne (chociaż i niekoniecznie), Dając nam określone boosty lub zdolności, oraz część z nich może strzelać, bądź część jest jednorazowego użytku, lub są aktywowane ręcznie. Ba, są też artefakty wskrzeszające! Najlepszym jest to, że nie ma ograniczeń co do ich ilości, jaką możemy ze sobą dźwigać. Zaś z typowo „hack`n`slashowych” rzeczy mamy potiony. Różne. Część poprawia nam statystyki, część regeneruje, a niektóre działają na nas niepożądanie. Ponadto mamy również wypadające z wrogów orby, czerwone i niebieskie, odpowiednio regenerujące zdrowie i energię do rzucania spelli.
Skoro o nich mowa: Z każdym awansem otrzymujemy dwa punkty statystyk (siła, energia, odporność i zdrowie), oraz jeden punkt talentu, który wydajemy na umiejętności. Cztery z nich są spellami aktywnymi, zaś pięć z nich daje określony procent szans na wzmocniony atak bądź wywołanie efektu u ofiary. Na plus trzeba też dodać teleport do miasta, który zawsze mamy pod ręką. Przydaje się, gdy mamy już zbyt dużo fantów i wypadałoby coś opchnąć, lub poziom rozgrywki nam nie odpowiada.

Podsumowanie wyprawy
Powinienem wspomnieć o multi. Wspominam. Jest. U mnie nie działa (będąc w lobby, nie mogę wejść do gry). Jednak twórcy przy wejściu do panic.net dają nam do zrozumienia, że to jest jeszcze beta i nadal nad tym pracują. To cieszy, zwłaszcza, że natknąłem się z opinią kilku graczy, że faktycznie i tak jest lepiej, jeśli już działa.
Podsumowując to wszystko, gra jest doskonałym wymieszaniem konceptu rozgrywki i niektórych mechanik z The Binding of Isaac, wraz z Diablo, bądź diablopodobnym stylem gry, przy czym mimo braku skomplikowania, na początku nowego gracza może trochę skonsternować brak podstawowych informacji. A, jakby ktoś szukał wciągającej historii i Questów- nie ma czego szukać, gdyż gra w zasadzie nie ma żadnej fabuły, tak jak i zadań pobocznych. Mamy mordować agresorów i nie zwracać uwagi na nic innego.

Plusy:
-Świetne wymieszanie sprawdzonych mechanik
-Pikselowa, lecz niebrzydka grafika
-Przyjemne audio
-Nieskomplikowana rozgrywka
-Całkiem satysfakcjonujące możliwości rozwoju postaci
-Twórcy cały czas poprawiają i rozwijają swoje dzieło

Wady:
-Niektórych może rozczarować brak fabuły
-Brak informacji o klasie postaci
-Brak możliwości sprawdzenia, co daje nam artefakt bez konieczności wychodzenia do menu głównego
-Drobne błędy

Ocena:
8+/10

Czy warto zagrać?
OCZYWIŚCIE ŻE TAK. Gra oferuje nam sporą dawkę rozrywki i posiada syndrom „jeszcze jednej fali”. A promocja do jutra, więc tym bardziej warto się pospieszyć :)










Screeny z gry:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz