sobota, 11 czerwca 2016

#18 Medieval Conquest- Czy Nadal Warto Zagrać?

Data wydania: 24.08.2004 (świat), 15.02.2006 (Polska)
Wydawca: Global Star Software (świat), Topware (Polska)
Producent: Cat Daddy Games
Dostępność: Amazon.com (9.89$)
Rodzaj gry: Strategia 
Multiplayer: NIE
Polska wersja językowa: TAK

Medieval Conquest- gra w której oś rozgrywki kręci się wokół tworzenia małego miasta oraz zatrudniania bohaterów do eksploracji terenu i walki z okolicznymi potworami. Brzmi łatwo i trywialnie? Możliwe. Czy da się w niej coś zepsuć? Bez wątpienia. Czy jest warta zagrania? Przekonajmy się.


Ostatnia nadzieja
Fabuła w skrócie wygląda tak: Kiedyś na tych ziemiach było całkiem spoko, ludzie weseli, zwierzęta zdrowe, pola żyzne, lecz jednak coś... Coś się popsuło nie wiedzieć czemu i tereny te są trawione przez chaos i strach, nie ma już nikogo, kto mógłby podjąć się próby wyjaśnienia i zniszczenia tej plagi. Nikogo... Poza Tobą, graczu. A teraz idź zabijać stwory, zabij 10 robali, dowiesz się co potem. Zatem, żadnych niesamowitych zwrotów akcji się w tej fabule raczej nie doczekamy, co mnie w sumie zbytnio nie dziwi, jednak można powiedzieć, że się tego spodziewałem. No ale, nie samą fabułą człowiek żyje, przeczekajmy loading screen (~10 sekund) i zobaczmy co gra oferuje.

Kurczak bez głowy
Z daleka gra nie prezentuje się tak tragicznie, pikseloza i kanciastość atakuje przy dość sporym zoomie, tudzież kliknięciu na postać celem sprawdzenia jej statusu. Serio, Settlersi z `96 to przy tym majstersztyk (przypominam, że to gra z 2004, gdzie wyszły takie tytuły jak Rome: Total War czy Władca Pierścieni: Bitwa o Śródziemie). No dobra, koniec podziwiania, zajmijmy się grą. Na początek możemy nająć max. 4 najemników. Limit ten możemy zwiększać poprzez zakup budynków odpowiadających za regenerację zmęczenia. Najemnicy dzielą się na 3 klasy: Łowca, Wojownik i Mag. Chyba nie muszę tłumaczyć czym się cechują. Poza wspomnianym zmęczeniem, w grze uwzględnione są również parametry głodu, nudy i morale. Zatem posiadamy też więcej budynków, które trzeba wybudować, poza sklepami dla klas poświęconym pancerzom i broniom/czarom. Bronie, pancerze i czary trzeba dodatkowo wykupić, by były dostępne do kupienia (protip: w każdym nowym sklepie trzeba na nowo wykupować), zatem jeszcze więcej kasy idzie. No dobra, ale wydajemy, wydajemy, to na czym zarabiamy? Ano, zarabiamy na tym, co zabiją nasi bohaterowie- 400$ (tak, w tym średniowiecznym uniwersum już znano dolary) za sztukę, nieważne, czy to przerośnięty kleszcz, czy krzyżówka tukana z pterodaktylem, czy też dwunożny jaszczur. O ile z początku nie ma takiej tragedii, o tyle później daje o sobie znać prawdopodobnie największa bolączka tej gry- sztuczna inteligencja bohaterów zatrzymała się na poziomie ameby. Potwory mają przewagę liczebną w sensie fizycznym jak i levelowym? Co z tego, mój mieczyk na 3 lvl i tak da radę. Zaraz padnę? Ups, zdarza się. Taka cena przejścia do legendy jako wielki wojak. Co prawda można nakazać najemnikom się cofnąć do określonego rewiru, lecz zaraz potem i tak znów biegną na stargetowanego wroga, choćby miał biec przez pół mapy (nasi bohaterowie, gdy nie ma w pobliżu wrogów „krążą” po wyznaczonym okręgiem rewirze, póki nie wypatrzą wroga). Efekt? Bohaterowie często giną, więc trzeba dokupować nowych. Respawn nowych przeciwników trwa często za długo, więc albo rzucamy nowych do „starych”, albo idziemy na mocniejsze potwory „kupą” na zasadzie „przetrwają najsilniejsi”. Czekanie, aż bohaterowie dodreptają do wyznaczonego miejsca może czasem zająć wieki. Można dać im możliwość zakupu koni, ale nie ma ścieżek. Znaczy są, ale żeby je stworzyć, trzeba zbudować specjalną placówkę ochronną (koszt- 6000$ + koszty drogi), co niekoniecznie jest praktyczne. Niejednokrotnie zdarza się, że bohater przejdzie z miasta do wyznaczonego miejsca... Tylko po to, by po chwili wrócić do miasta, bo zapomniał poćwiczyć... W grze jest 12 poziomów i przechodzenie zajmuje po kilka godzin każdy, jednak niestety nie tylko z powodu zawartości, ale też i problemów gry i takiego sztucznego przeciągania.

Czego?!
Spytacie: Skończyłeś grę? Odpowiem: Nie. Dlaczego? Wyżej wspomniana sztuczna inteligencja „dała mi raka”- czwórka bohaterów w pojedynkę nie dawała rady jednemu wampiroperzowi, a jeden z bohaterów i tak pobiegł po większą grupę. Straciłem bohaterów, straciłem budynki, straciłem kasę, #dobrarobota. Ale tak psioczę i psioczę, ale czy to jest zła gra? Nie. Gra się całkiem przyjemnie. Bardzo miło jest znaleźć kolejną skrzynię, nawet jeśli znajdę kościanego smoka, który niszczy najbliższy budynek w linii prostej (Małe wieże strażnicze to protip nr 2). Nadal przyjemność sprawia levelowanie bohaterów i rozbudowa miasta, jak również można się uspokoić przy całkiem przyjemnej i relaksującej muzyce.

Plusy:
-Koncept
-Szybkie ładowanie
-Oprawa dźwiękowa
-Delikatny plus za dubbing (ale tylko delikatny)
-Dobra praca kamery
-Całkiem pokaźny bestiariusz
-Gra jest długa...

Minusy:
-... Niekoniecznie w sposób zamierzony
-Grafika
-Sztuczna inteligencja!
-Niekiedy można usnąć
-Drobne błędy (np. Na Windowsie 8.1 po powrocie z alt-taba teren jest czarny, ale wystarczy chwilę poruszać myszą, by wszystko wróciło do normalności)

Ocena:
7/10

Czy nadal warto zagrać?:
OWSZEM, ALE bez sporych zapasów melisy można po pewnym czasie nie wytrzymać kolejnej bezmyślnej szarży i śmierci połowy naszego najlepszego oddziału. Sama gra jest całkiem dobra, jednak jest zarazem podręcznikowym przykładem na to, jak niedopracowana sztuczna inteligencja może odbierać radość z gry.


 screeny z sieci:








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz