Data wydania: 24.08.2004
(świat), 15.02.2006 (Polska)
Wydawca: Global
Star Software (świat), Topware (Polska)
Producent: Cat
Daddy Games
Dostępność: Amazon.com
(9.89$)
Rodzaj gry: Strategia
Multiplayer:
NIE
Polska wersja językowa: TAK
Medieval
Conquest- gra w której oś rozgrywki kręci się wokół tworzenia
małego miasta oraz zatrudniania bohaterów do eksploracji terenu i
walki z okolicznymi potworami. Brzmi łatwo i trywialnie? Możliwe.
Czy da się w niej coś zepsuć? Bez wątpienia. Czy jest warta
zagrania? Przekonajmy się.
Ostatnia nadzieja
Fabuła w skrócie
wygląda tak: Kiedyś na tych ziemiach było całkiem spoko, ludzie
weseli, zwierzęta zdrowe, pola żyzne, lecz jednak coś... Coś się
popsuło nie wiedzieć czemu i tereny te są trawione przez chaos i
strach, nie ma już nikogo, kto mógłby podjąć się próby
wyjaśnienia i zniszczenia tej plagi. Nikogo... Poza Tobą, graczu. A
teraz idź zabijać stwory, zabij 10 robali, dowiesz się co potem.
Zatem, żadnych niesamowitych zwrotów akcji się w tej fabule raczej
nie doczekamy, co mnie w sumie zbytnio nie dziwi, jednak można
powiedzieć, że się tego spodziewałem. No ale, nie samą fabułą
człowiek żyje, przeczekajmy loading screen (~10 sekund) i zobaczmy
co gra oferuje.
Kurczak bez głowy
Z daleka gra nie
prezentuje się tak tragicznie, pikseloza i kanciastość atakuje
przy dość sporym zoomie, tudzież kliknięciu na postać celem
sprawdzenia jej statusu. Serio, Settlersi z `96 to przy tym
majstersztyk (przypominam, że to gra z 2004, gdzie wyszły takie
tytuły jak Rome: Total War czy Władca Pierścieni: Bitwa o
Śródziemie). No dobra, koniec podziwiania, zajmijmy się grą. Na
początek możemy nająć max. 4 najemników. Limit ten możemy
zwiększać poprzez zakup budynków odpowiadających za regenerację
zmęczenia. Najemnicy dzielą się na 3 klasy: Łowca, Wojownik i
Mag. Chyba nie muszę tłumaczyć czym się cechują. Poza
wspomnianym zmęczeniem, w grze uwzględnione są również parametry
głodu, nudy i morale. Zatem posiadamy też więcej budynków, które
trzeba wybudować, poza sklepami dla klas poświęconym pancerzom i
broniom/czarom. Bronie, pancerze i czary trzeba dodatkowo wykupić,
by były dostępne do kupienia (protip: w każdym nowym sklepie
trzeba na nowo wykupować), zatem jeszcze więcej kasy idzie. No
dobra, ale wydajemy, wydajemy, to na czym zarabiamy? Ano, zarabiamy
na tym, co zabiją nasi bohaterowie- 400$ (tak, w tym średniowiecznym
uniwersum już znano dolary) za sztukę, nieważne, czy to
przerośnięty kleszcz, czy krzyżówka tukana z pterodaktylem, czy
też dwunożny jaszczur. O ile z początku nie ma takiej tragedii, o
tyle później daje o sobie znać prawdopodobnie największa bolączka
tej gry- sztuczna inteligencja bohaterów zatrzymała się na
poziomie ameby. Potwory mają przewagę liczebną w sensie fizycznym
jak i levelowym? Co z tego, mój mieczyk na 3 lvl i tak da radę.
Zaraz padnę? Ups, zdarza się. Taka cena przejścia do legendy jako
wielki wojak. Co prawda można nakazać najemnikom się cofnąć do
określonego rewiru, lecz zaraz potem i tak znów biegną na
stargetowanego wroga, choćby miał biec przez pół mapy (nasi
bohaterowie, gdy nie ma w pobliżu wrogów „krążą” po
wyznaczonym okręgiem rewirze, póki nie wypatrzą wroga). Efekt?
Bohaterowie często giną, więc trzeba dokupować nowych. Respawn
nowych przeciwników trwa często za długo, więc albo rzucamy
nowych do „starych”, albo idziemy na mocniejsze potwory „kupą”
na zasadzie „przetrwają najsilniejsi”. Czekanie, aż bohaterowie
dodreptają do wyznaczonego miejsca może czasem zająć wieki. Można
dać im możliwość zakupu koni, ale nie ma ścieżek. Znaczy są,
ale żeby je stworzyć, trzeba zbudować specjalną placówkę
ochronną (koszt- 6000$ + koszty drogi), co niekoniecznie jest
praktyczne. Niejednokrotnie zdarza się, że bohater przejdzie z
miasta do wyznaczonego miejsca... Tylko po to, by po chwili wrócić
do miasta, bo zapomniał poćwiczyć... W grze jest 12 poziomów i
przechodzenie zajmuje po kilka godzin każdy, jednak niestety nie
tylko z powodu zawartości, ale też i problemów gry i takiego
sztucznego przeciągania.
Czego?!
Spytacie:
Skończyłeś grę? Odpowiem: Nie. Dlaczego? Wyżej wspomniana
sztuczna inteligencja „dała mi raka”- czwórka bohaterów w
pojedynkę nie dawała rady jednemu wampiroperzowi, a jeden z
bohaterów i tak pobiegł po większą grupę. Straciłem bohaterów,
straciłem budynki, straciłem kasę, #dobrarobota. Ale tak psioczę
i psioczę, ale czy to jest zła gra? Nie. Gra się całkiem
przyjemnie. Bardzo miło jest znaleźć kolejną skrzynię, nawet
jeśli znajdę kościanego smoka, który niszczy najbliższy budynek
w linii prostej (Małe wieże strażnicze to protip nr 2). Nadal
przyjemność sprawia levelowanie bohaterów i rozbudowa miasta, jak
również można się uspokoić przy całkiem przyjemnej i
relaksującej muzyce.
Plusy:
-Koncept
-Szybkie ładowanie
-Oprawa dźwiękowa
-Delikatny plus za
dubbing (ale tylko delikatny)
-Dobra praca kamery
-Dobra praca kamery
-Całkiem pokaźny bestiariusz
-Gra jest długa...
-Gra jest długa...
Minusy:
-... Niekoniecznie
w sposób zamierzony
-Grafika
-Sztuczna
inteligencja!
-Niekiedy można
usnąć
-Drobne błędy
(np. Na Windowsie 8.1 po powrocie z alt-taba teren jest czarny, ale
wystarczy chwilę poruszać myszą, by wszystko wróciło do
normalności)
Ocena:
Ocena:
7/10
Czy nadal warto zagrać?:
OWSZEM,
ALE bez sporych zapasów melisy można po pewnym czasie nie wytrzymać
kolejnej bezmyślnej szarży i śmierci połowy naszego najlepszego
oddziału. Sama gra jest całkiem dobra, jednak jest zarazem
podręcznikowym przykładem na to, jak niedopracowana sztuczna
inteligencja może odbierać radość z gry.
screeny z sieci:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz