sobota, 7 maja 2016

Call of Duty a Battlefield- Tegoroczne starcie tytanów

Drugiego maja 2016 roku na serwisie Youtube pojawia się oficjalny trailer najnowszej odsłony Call of Duty z podtytułem Infinite Warfare. Reakcja fanów? Stan z godziny 13, siódmego maja: Na ponad 10 milionów odsłon ponad 607 tysięcy łapek w dół przy niecałych 206 tysiącach w górę (w Polsce jest jeszcze bardziej negatywna proporcja- niemal cztery i pół tysiąca łapek w dół przy ośmiuset trzydziestu trzech "lajkach"). Sprawy nie ratuje fakt, że przy zakupie tytułu można dokupić zremasterowaną edycję Modern Warfare, oczywiście dorzucając dwadzieścia dolarów (na dzień dzisiejszy) do podstawowych 60 za preorder. Wczoraj Electronic Arts przygotowało odpowiedź:
Battlefield 1. Efekt? W piętnaście godzin od wypuszczenia trailera, obejrzało go ponad 6 i pół milionów ludzi, wystawiając niemal pół miliona łapek w górę przy niecałych 10 tysiącach łapek w dół. Gwoli ścisłości: Gra spod skrzydeł Activision autorstwa Infinity Ward traktuje o bliżej nieokreślonej (jeszcze) przyszłości, zaś gra Studia Dice pod patronatem EA odwołuje się do wydarzeń z pierwszej wojny światowej.
Jakie to ma znaczenie? 
Społeczność graczy od dłuższego czasu namawiała producentów do powrotu do korzeni, jakimi dla obu serii były czasy drugiej wojny światowej. Activision potraktowało sprawę, delikatnie mówiąc, "z buta", oferując rozgrywkę skręcającą w stronę serii Halo, zaś Electronic Arts zaproponowało pierwszą wojnę światową, motyw mało ruszany (o ile w ogóle). Jak widać, póki co tylko ta druga opcja przypadła do gustu potencjalnym nabywcom.
Dlaczego Activision nie słucha graczy i upiera się na swoim? Czy polityka prowadzenia ich serii jest słuszna?
Zacząłbym od tego, że CoD jest flagową serią "Aktywistów" i o ile dobrze pamiętam pracują nad nim trzy różne studia, czyż nie? Dlaczego więc nie można pogodzić zachowania tej żelaznej zasady "jeden CoD w roku" z zasadą, że jedno studio odpowiada za umiejscowienie swojej edycji gry w przeszłości, jedna w czasach współczesnych, a trzecia w przyszłości? Trzy lata to rozsądna ilość czasu dla studia na jakiś sensowny research na temat konfliktów (lub wymyślenia własnych, na potrzeby "przyszłościowych" odsłon). Takie rozwiązanie pozwoliłoby na uniknięcie tego typu sytuacji, gdyż każdy z graczy miałby co 3 lata zapewnioną grę z cyklu osadzoną w preferowanych dla siebie ramach czasowych. Posiadanie 3 studiów do jednej serii, w czasie gdy EA tworzy Battlefieldy wraz z DICE, to jest ogromna przewaga, którą jeśli Activision umiałoby wykorzystać, Battlefield prawdopodobnie byłby w tym samym punkcie, co Medal of Honor (czyt. "Aleja zasłużonych w świecie elektronicznej rozrywki), zwłaszcza po ostatnim mocno średnim Hardline i niewiele lepszej wcześniejszej czwórce.
Co z tego wyniknie?
Jakie są moje przewidywania? Tegoroczne starcie będzie należało do EA. W końcu się przełamią i pokażą, że jeszcze potrafią zrobić dobrego BFa, czym ściągną do siebie niezadowolonych z kierunku serii fanów Call of Duty oraz osób nie do końca zdecydowanych, zaś Activision dostanie nauczkę i wyciągnie wnioski na widok $ odpływających w stronę konkurenta, że czasem graczy jednak warto posłuchać. Jednak, co jeśli Infinite Warfare okaże się grą dobrą, wartą zagrania? Cóż, nikt nie powiedział, że na pewno będzie to zła gra. Jest to gra, której nie chciał ogół fanbazy CoDa, co utrudnia mu dobry start, ale jeszcze go nie skreśla. Jeśli IW będzie grą dobrą, o podobnym poziomie do BF 1, może ta różnica nie będzie dla Activision taka bolesna. Jednak porażka pod względem profitów za tytuł względem rywala, jest moim zdaniem bardzo wysoce prawdopodobna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz